Lokalne rzemiosło ozdabia nasze domy
Obiadowa zastawa u babci z kolorowymi zdobieniami nawiązującymi do folkloru, kiczowate dekoracje meblościanek i pozostałości po PRL-u. Tak w skrócie jeszcze kiedyś myśleliśmy o polskiej ceramice, która swoje początki miała w kraju ponad 200 lat temu. Gdy słyszymy takie miejscowości jak Bolesławiec, Ćmielów, Chodzież, czy Mieroszów przed oczami stoją wielkie fabryki porcelany, naczyń kamionkowych czy ceramiki szlachetnej. Wyroby ceramiczne wykonane własnoręcznie z największą starannością, które kojarzyliśmy z dość wstydliwymi bibelotami, dziś wracają na salony, a ich wartość osiąga niebagatelne kwoty. Lokalni artyści i rzemieślnicy wracają do produkcji przedmiotów z ceramiki. Moda zatacza koło i dziś coraz więcej osób chce mieć w domu oryginalne talerze, wazony, kubki, czarki czy patery, które są niepowtarzalne. Nic dziwnego, bowiem te tworzone przez polskie firmy są wprost przepiękne. Przestają nas interesować już nudne zastawy chińskiej produkcji na masową skalę, a glina, kamionka oraz porcelana wracają do łask. Musimy jednak pamiętać o jednym, ceramika artystyczna do tanich nie należy. Jeśli więc chcemy mieć w domu wyroby o nietuzinkowych wzorach, świetnej jakości i designerskim wyglądzie, musimy liczyć się z wydaniem niemałej sumy pieniędzy. Warto jednak zdecydować się na takie inwestycje, bowiem polska ceramika nie bez powodu uznawana jest za jedną z najlepszych na świecie i będzie cieszyć oko przez długie lata nawet najbardziej wymagających.
Perły z odzysku, a prl-owskie relikty. Historia ceramicznego rzemiosła
Słynna szklana kura z Ząbkowic, czy kolorowa ryba z Łużyc, dziś nazwane by zostały małym dziełem sztuki. Kiedyś przedmioty te były tzw. “must have” w każdym domu, później sztukę użytkową lat 50. i 60. uznano za przejaw kiczu, teraz wraz z meblami i innymi trendami wracają do łask Polaków, bo jak wiadomo, wszystkie mody prędzej, czy później wracają. Historia szklanych wyrobów, tak jak ceramiki, która gra tutaj pierwsze skrzypce, sięga jednak znacznie dalej. Pierwszą manufakturę otworzono już w XVIII wieku w Korcu, a najstarszą wciąż działającą jest fabryka w Ćmielowie z 1842 roku. Co ciekawe najbardziej znane Zakłady Ceramiczne “Bolesławiec” zostały otwarte dopiero w 1946 roku. Dziś ceramikę z tych manufaktur uważa się za dobro narodowe. Znak charakterystyczny bolesławieckich wyrobów, czyli słynne biało-niebieskie wzory tworzone były specjalnymi stemplami z ziemniaków, co oczywiście w dzisiejszych czasach nie ma już zastosowania. Folklorystyczne motywy, pawie oczka, rozety, kropki, elegancja połączona z prostotą i ręczne zdobienia, to dziś znak rozpoznawczy tej ceramiki, która jest znana na całym świecie i eksportowana na zagraniczne rynki. Azjaci wręcz ją uwielbiają. Nie bez powodu więc, to bolesławiecka ceramika była prezentem od prezydenckiej pary dla księżnej Kate i księcia Williama, a Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do Polski w 1997 roku, na pokładzie samolotu jadł właśnie ze słynnych biało-niebieskich talerzy.
Wróćmy jednak do Ćmielowa i najstarszej fabryki porcelany, która początkowo słynęła z ażurowych koszyków plecionych z fajansu i przepięknych mlecznobiałych filiżanek, których klasycystyczne formy zachwycały każdego. Popyt był spory, przez co złoża kaolinu potrzebnego do wyrobu porcelany w kraju szybko się wyczerpały, dlatego trzeba było sprowadzać go z Austrii, co stało się inspiracją do powstania całej serii naczyń “Rococo”. Ta podbiła serca konsumentów i sprzedawana jest po dziś dzień. Okres transformacji nie był jednak łaskawy dla zakładów produkujących ceramikę, przez co wiele wytwórni upadło i przetrwały tylko te największe, których produkty wyróżniały się wyjątkową symbiozą tradycji z nowoczesnością. Wytwory ceramiczne z fabryk z tak długą historią również musiały nieco się zmienić, by iść z duchem czasu i wciąż wpasowywać się w gusta odbiorców. Zaczęto tworzyć sztukę użytkową z poszanowaniem przeszłości, ale z ukierunkowaniem w przyszłość. Tak też w 2013 roku fabryka w Ćmielowie połączyła siły z tą z Chodzieży i powstały Polskie Fabryki Porcelany Ćmielów i Chodzież S.A., czyli największa europejska wytwórnia porcelany cienkościennej. Później stworzono także Ćmielów Design Studio, które zrzesza młodych artystów, pozwalając im realizować swoje pomysły, a najlepsze z nich trafiają później do produkcji. Ich projekty pokazywane były również m.in. na London Design Festival.
Dziś chętnie wracamy do przeszłości, nie tylko jeżeli chodzi o trendy modowe, ale i te wnętrzarskie, a porcelana zyskuje drugie życie. Odwiedzamy pchle targi, wygrzebujemy starocie ze zbiorów babć, mam, czy cioć, stawiamy na rzeczy ze wspomnieniami i bogatą historią, a te zyskują na wartości. Ciekawe jest również to, że za stołówkowe kubki z napisem “Społem”, w których kiedyś piło się kompot w szkołach i barach mlecznych, jesteśmy w stanie zapłacić nawet kilkaset złotych, podczas gdy ikeowe półki uginają się od najróżniejszych kolorowych naczyń. Ta moda cieszy, nie tylko z powodu odkurzenia lokalnego rzemiosła, ale i docenienia piękna staroci przez młode pokolenie oraz życia w duchu eko. Właśnie dlatego coraz więcej młodych osób po szkołach artystycznych, kiedy myśli nad własnym biznesem, stawia na ceramikę, bowiem popyt napędza podaż, a ten jest coraz większy.
To na czym jemy, jest tak samo ważne, jak to co jemy. Czyli najpierw oczy, potem buzia
Kiedy rodzice mówili nam kiedyś, że do wszystkiego trzeba dorosnąć, niezbyt im wierzyliśmy. Jak się okazuje, jak zwykle mieli racje. To co dawniej kojarzyliśmy z niedzielnym obiadkiem u babci lub brzydką meblościanką w starych mieszkaniach, dziś chcemy mieć we własnych domach. Jeśli nawet niekoniecznie interesują nas kwiatowe ornamenty, czy niebiesko-białe zdobienia na rynku mamy do wyboru coraz więcej oryginalnej ceramiki, wśród której każdy znajdzie coś w swoim guście. Ceramika już nie kojarzy się tylko i wyłącznie z Bolesławcem i Ćmielowem, a młodymi polskimi markami, które tworzą ją równie starannie co fabryki z długoletnimi tradycjami, a nawet lepiej, bo ich wyroby są niepowtarzalne, często tworzone w krótkich seriach, a nawet w pojedynczych egzemplarzach.
W czasie pandemii, kiedy zamknęliśmy się w domach i zostaliśmy zmuszeni by nieco zwolnić, na nowo odkryliśmy przyjemności płynące z prostych rzeczy. Ci, którzy kiedyś nie zwracali specjalnie uwagi na to, z jakich naczyń piją poranną kawę, czy na czym jedzą śniadanie lub obiad, zmienili swoje przyzwyczajenia. Mamy więcej czasu by oddawać się codziennym rytuałom, przez co przywiązujemy większą wagę do tego jak wygląda nasze wnętrze, czy na czym podajemy kolację znajomym. Mówi się, że najpierw je się oczami, później buzią. Nic więc dziwnego, że na instagramowych profilach najchętniej chwalimy się daniami na minimalistycznych naczyniach od polskich marek produkujących ceramikę. Ich produkty są minimalistyczne, mają ciekawe kształty i łatwo zapadają w pamięć, a nawet najzwyklejsza kanapka z serem podana na unikatowym naczyniu staje się bardziej apetyczna.
Ceramika, która podbija social media, szybko przyciągnęła rzesze klientów, a Polacy w duchu odpowiedzialnej mody, zaczęli zastanawiać się nad pochodzeniem rzeczy, które kupują. Jesteśmy gotowi zapłacić więcej za produkty z lepszych materiałów, które posłużą nam dłużej i pochodzą od lokalnych przedsiębiorców. Wbrew powszechnemu przekonaniu wyroby ceramiczne wcale nie są takie łatwe do zniszczenia. Wytwarza się je z glin kamionkowych, pokrywa szkliwem i wypala w niezwykle wysokiej temperaturze, dzięki czemu są trwałe i odporne na kontakt z ciepłem. Bez problemu więc z naczyniu z kamionki zjemy gorącą zupę, a w porcelanowej filiżance wypijemy gorącą herbatę. Można również myć ją w zmywarce, bez niepotrzebnego strachu o pęknięcia, czy utratę koloru. Uważa się jednak, że ręczne mycie wydłuża żywotność naczyń ceramicznych.
Polska ceramiką stoi. Jakie lokalne marki zasługują na uwagę?
W ostatnich latach polski rynek sztuki użytkowej przeżywa prawdziwy renesans. Wyroby ceramiczne decyduje się tworzyć coraz więcej młodych artystów, a każdy rzuca na to rękodzieło nowe spojrzenie i wkłada w nie całą swoją duszę. Zdolnych ludzi w kraju nie brakuje, a produkty polskich firm trafiają w zakątki na całym świecie. Wybraliśmy kilka marek, które naszym zdaniem zasługują na uwagę. Poranne espresso z ich kubeczków, obiad z ich talerzy, czy ramen z ich misek, to uczta nie tylko dla brzucha, ale i oczu! Jakiekolwiek danie położone na ceramice polskich twórców, będzie się wręcz prosiło o instagramową sesję.
ÅOOMI
Marka specjalizująca się w nakrapianej ceramice w iście skandynawskim stylu, która tworzy unikatowe przedmioty codziennego użytku. Głównym założeniem studia jest ciągłe eksperymentowanie z materią, tworzenie rzeczy prostych, funkcjonalnych, ponadczasowych i wytwarzanych ręcznie w zgodzie z naturą i szacunkiem do ludzkiej pracy. Założycielkami firmy są trzy dziewczyny, których celem jest wywoływanie uśmiechu na twarzach klientów za pomocą sztuki użytkowej. Ich kubki, miski i talerze z kamionki to bez dwóch zdań “must have” dla każdego, kto ceni sobie piękno i prostotę. Oprócz minimalistycznej ceramiki w swojej ofercie mają również pościel oraz artykuły biurowe.
Ceramika Lawa
Za wyrobami ceramicznymi tej marki stoi Joanna Kostrz, która tworzy z pasji do natury i dizajnu. Jej produkty z kamionki i porcelany są minimalistyczne, inspirowane naturalnymi kolorami, od delikatnych beży aż po intensywną czerń. Wszystko tworzone jest w duchu slowlife, czyli powoli i cierpliwie, w krótkich seriach. Dzięki temu powstają wyjątkowe rzeczy, które później mogą cieszyć oczy klientów, a łyk kawy z czarki Lawa potrafi przenieść każdego w miejsca związane z przyrodą, za którymi tęskni. W tych naczyniach naprawdę można odnaleźć spokój.
Kasia Białek Ceramika
Autorska warszawska pracownia, w której tworzone są ponadczasowe, uniwersalne, surowe i prawdziwe wyroby ceramiczne w pojedynczych egzemplarzach lub bardzo krótkich seriach. W związku z tym możemy być pewni, że nikt inny nie będzie miał takiej ceramiki jak my. Artystka lubi minimalistyczną dekorację, kolory ziemi, gliny i tlenków. Jeśli już pojawiają się jakieś kolory są spłowiałe, niewyraźne i mgliste. Produkty z jej pracowni przypominają o głębokim związku z naturą i są wręcz perfekcyjne w swojej niedoskonałości. Jednym słowem – coś pięknego.
MUAStudios
Ceramika, która każdego jej właściciela przeniesie na rajskie plaże do egzotycznych kurortów. Produkty tworzone przez MUAStudios do złudzenia przypominają miejsce łączenia się plaży z morzem, czy morskie fale rozbijające się o brzeg. Ich twórcami są Kati Romanowska i Łukasz Przygodziński, którzy w warszawskiej pracowni tworzą niepowtarzalne wyroby ceramiczne i bawią się kolorem. Tu nie dostaniemy dwóch takich samych talerzy, kubków, czy pater. Wszystko jest jedyne w swoim rodzaju. Ich produkty pokochali nie tylko Polacy, ale i lokalne restauracje, jak: Regina Bar, Raj w Niebie, czy MOD. Łyk porannej kawy z ich czarki, szczególnie w czasach kiedy podróżowanie jest utrudnione z powodu pandemii koronawirusa, pozwala choć na chwilę oderwać się od szarej codzienności.
SPIEK CERAMICZNY
Jak głosi informacja na stronie internetowej firmy, nazwa marki powstała od naukowego sformułowania “spiek ceramiczny”, czyli stanu fizycznego, który osiąga glina po poddaniu jej określonej temperaturze. Wówczas uzyskuje ona możliwie najwyższe właściwości fizyczne, staje się nienasiąkliwa, wytrzymała i trwała. Za marką stoi Karolina Byczkowska, a produkty które tworzy są delikatne, w stonowanych kolorach i niezwykle estetyczne. Nigdy nie otrzymamy dwóch takich samych naczyń, są unikatowe i przepiękne. Ich talerze toczone na kole garncarskim, kolorystycznie nawiązujące do agatu, jadeitu czy awenturyny, to produkt, którym bez dwóch zdań zabłysnęlibyście na kolacji ze znajomymi.