Ekologiczne, unikatowe, świetne jakościowo, wyprodukowane z materiałów posiadających odpowiednie certyfikaty, a nawet wegańskie. Takie są ubrania oraz buty wyprodukowane w Polsce, w które lokalne marki wkładają pasję, miłość, odwagę i wiarę. Wiarę w konsumenta, który jest coraz bardziej świadomy i coraz częściej zamiast kupna trzech t-shirtów z sieciówki, decyduje się na jeden od polskiej firmy, wymagając przy tym jej transparentności. Nie lubimy kupować kota w worku, chcemy wiedzieć gdzie, w jakich warunkach i z jakich materiałów powstał dany produkt. Takiej transparentności nie uzyskamy jednak od ogromnych koncernów odzieżowych, które produkując za granicą, np. w Bangladeszu, czy Indiach nie mają kontroli nad tym w jaki sposób powstają ich towary, a jedyny wkład w towar polega na wszyciu metki z nazwą firmy. Rodzime marki produkujące w kraju wiedzą jak powinien wyglądać odpowiedzialny proces produkcji: od wytworzenia surowca po finalny produkt. Właśnie dlatego warto przyjrzeć się bliżej ich pracy by zrozumieć, co składa się na końcową cenę ubrania w sklepie.
Dzieci i bangladeskie szwaczki głosu nie mają. Masowa produkcja, a krótkie serie lokalnych firm
W 2013 roku wzrok całego świata zwrócił się w stronę Bangladeszu, kiedy to tamtejsza fabryka uległa zawaleniu, w wyniku czego śmierć poniosło ponad tysiąc osób, a 2500 zostało rannych. Doprowadziło to do publicznej debaty na temat fatalnych warunków pracy szwaczek i pracowników odpowiedzialnych za produkcję ubrań eksportowanych na zachodnie rynki. Zagraniczne, ale i polskie firmy zlecają szycie towarów potentatom przemysłu tekstylnego (Bangladesz, Indie, Chiny), jednak im dalej od nadrzędnego zleceniobiorcy, tym mniejsza możliwość kontroli warunków pracy oraz płac minimalnych. Duże fabryki przyjmując zlecenie masowej produkcji, często same nie dają rady, dlatego przerzucają część działań na te patologiczne zakłady, gdzie ludzie pracują za głodowe stawki i są wykorzystywani, o zasadach BHP nie wspominając. Zdarza się, że do pracy przymuszane są także dzieci. Te wszystkie elementy przekładają się na niską cenę ubrań w sieciówkach. Oczywiście świat stara się z tym walczyć, nie myślcie, że nikt nic nie robi. Istnieją odpowiednie deklaracje i porozumienia na rzecz poprawy bezpieczeństwa i praw pracowniczych w całym przemyśle konfekcyjno-dziewiarskim, jednak wciąż z niezbyt widocznym skutkiem.
Polskie marki, które decydują się na produkcję lokalną, mają stały dostęp do swoich produktów na każdym etapie tworzenia, co daje im możliwość kontroli i wpływu na proces ich powstawania. Kupując ubranie z metką “made in Poland” możesz mieć pewność, że nie tylko jego uszycie nie spowodowało niczyjego cierpienia, ale też zapewniło zarobek dla lokalnych dostawców i podwykonawców. Tworzenie odzieży, obuwia oraz tekstyliów zgodnie z zasadami fair trade, adekwatne zarobki i godziwe warunki pracy szwaczek, a także wspieranie rodzimego rzemiosła, to tylko nieliczne pozytywy płynące z produkcji na terenie kraju. Niektóre firmy chętnie dzielą się tzw. backstagem z tworzenia produktów w swoich mediach społecznościowych, dzięki czemu potencjalni klienci mogą zobaczyć, jak wygląda produkcja za zamkniętymi drzwiami. Brzmi całkiem nowocześnie, ale takie właśnie są rodzime przedsiębiorstwa, co przejawia się w ekologicznym podejściu i wykorzystywanych przez nie materiałach.
Buty z ananasa, torebka z jabłka, czy dzianina z wyłowionych z oceanu sieci rybackich
Jeżeli wydaje Ci się, że kiedy kupujesz ubranie wykonane w 100% z bawełny to dbasz o planetę, muszę Cię rozczarować. Uprawa bawełny konwencjonalnej ma poważny wpływ na degradację środowiska, a to z powodu toksycznych oprysków, używania chemikaliów i pestycydów oraz zużycia ogromnej ilości wody do tworzenia odzieży. Jeszcze gorzej sprawa wygląda z tworzywami syntetycznymi, takimi jak poliester, których wytworzenie wymaga zużycia ogromnej ilości energii. Właśnie dlatego, tak ważna jest produkcja w duchu slow fashion i oparcie jej na zmniejszeniu szkodliwych czynników poprzez proekologiczne podejście. Mam na myśli używanie materiałów, które nie ingerują w środowisko naturalne, jak np. wykorzystywanie sztucznych skór i futer, tworzenie wegańskich produktów, czy powstawanie ekologicznych farm bawełny. W tym temacie polskie marki radzą sobie naprawdę dobrze, a by móc udowodnić pochodzenie wykorzystywanych materiałów, posiadają często stosowne certyfikaty. GOTS jest gwarantem, że produkt powstał z poszanowaniem środowiska naturalnego i praw pracowników, natomiast LENZING oraz ECOVERO potwierdza, że ubrania z wiskozy, tencelu oraz lyocellu zostały wykonane z odnawialnych źródeł drewna, w trakcie zrównoważonego procesu produkcji.
Produkty wytwarzane przez lokalne marki są designerskie, często robione ręcznie z dbałością o każdy detal, tak by ich posiadasz czuł się wyjątkowo. Wyjątkowe są także materiały, z których są wykonane oraz te użyte do transportu. Firma NAGO wszystkie ubrania otrzymuje ze szwalni w wielorazowych woreczkach, które zostały uszyte specjalnie dla nich, dzięki czemu oszczędzają niemal 10 000 plastikowych worków rocznie. Bodymaps szyje stroje kąpielowe z dzianin, które w dużej mierze powstają w procesie recyklingu m.in. z sieci rybacki wyłowionych z oceanu. Alexandra K w swoich projektach torebek oraz akcesoriów korzysta ze skóry z jabłek, kukurydzy, ananasa i innych roślinnych tkanin. BOHEMA produkująca obuwie z liści ananasa, które normalnie po zbiorach gniłyby w ziemi, stworzyła pierwsze buty na świecie ze skóry z kaktusa. Blokforms elementy ubrań, takie jak guziki, wykonuje z kokosa lub perły, które są biodegradowalnymi surowcami. Balagan większość butów produkuje ze skóry garbowanej roślinnie, a do barwienia wykorzystuje roślinne barwniki niezanieczyszczające środowiska. To tylko nieliczne z polskich firm, które używają surowców pochodzenia naturalnego, minimalizując w ten sposób ślad pozostawiony na Ziemi. W takim wypadku konsument musi liczyć się z tym, że cena produktów będzie wprost proporcjonalna do jakości jaką otrzyma, a ta jest na najwyższym poziomie.
Dlaczego to tyle kosztuje? Czyli o transparentności, która jest kluczem do sukcesu
Kiedy t-shirt w sieciówce kosztuje kilkanaście złotych, nie zastanawiamy się, jaką drogę przebył zanim trafił na sklepową półkę. Na cenę takiego ubrania składa się przecież sporo czynników: pensja dla pracownika szwalni, materiał oraz jego pozyskanie, transport i nieoceniony koszt, jaki ponosi środowisko przy całym procesie. Wyprodukowanie takiego t-shirtu w bangladeskiej szwalni kosztuje 20 groszy.
Kwota ta patrząc z perspektywy lokalnego producenta jest nie do pomyślenia. Zresztą chyba każdy rozumie absurd tak niskiego kosztu produkcji. Tu dochodzimy do jednego z najważniejszych elementów polskich firm odzieżowych produkujących w kraju, czyli transparentności. Oczywiście ceny lokalnych produktów są nieco wyższe niż te, które proponują nam ogromne koncerny w galeriach handlowych, jednak trzeba pamiętać, że są racjonalne z punktu widzenia drogi jaką przeszły. Kapitalnie tłumaczy to marka Elementy, której zdaniem klienci mają prawo wiedzieć, ile co kosztowało od początku do końca. Tak więc cenę każdego ubrania rozbijają na części pierwsze, dzieląc ją na: materiały i pracę, podatki, koszty stałe i marżę oraz inicjatywy społeczne, które wspierają lepszą jakość życia. Jak dla mnie wygląda to fair w stosunku do konsumenta i zachęca do zakupu.
Dlaczego transparentność jest tak ważna w dzisiejszych czasach i dlaczego coraz częściej lokalne marki decydują się na odkrywanie kart i pokazywanie procesu tworzenia swoim klientom? Mydlić oczy polską produkcją może każdy, gorzej jak się później okaże, że t-shirty rzekomo “made in Poland” od deski do deski, zostały uszyte w Maroku dla firmy Fruit of the Loom, a jedynie proces dodawania nadruku i personalizowania miał miejsce w Polsce. Klienci nie lubią być wprowadzani w błąd, cenią sobie wiarygodność, a decydują się wydać więcej tylko wtedy, kiedy wiedzą, że idzie to w parze z jakością.