Czym są i co faktycznie oznaczają certyfikaty odzieżowe, którymi chwalą się polskie marki?
GOTS, Oeko-Tex Standard-100, EcoVero, Fairtrade, Fair Wear Foundation, Eco label – te wszystkie nazwy oznaczeń brzmią bardzo dumnie i niejedna firma odzieżowa może się nimi pochwalić. Niestety dla większości osób, które nie interesują się tematem, brzmią one jak czarna magia. Czy takie certyfikaty są właściwie coś warte? Czy jest to tylko i wyłącznie tzw. greenwashing, czyli nabijanie klientów w butelkę, by byli przekonani, że kupują produkty, które powstały z poszanowaniem środowiska naturalnego w etyczny sposób? Etykiety te mają sens, kiedy przyznawane są przez sprawdzone organizacje certyfikujące, które są całkowicie niezależne od biznesu odzieżowego. Tylko w takim przypadku możemy być pewni, że certyfikat przyznany danej firmie, tkaninie, czy ubraniu jest wiarygodny. Oznakowania te może otrzymać każda marka spełniająca określone kryteria ekologiczne lub społeczne, a jak się okazuje taki certyfikat może powiedzieć więcej niż nam się wydaje. Każda lokalna firma mogłaby nazywać się marką wegańską, jednak to dopiero certyfikat “PETA – approved vegan” daje gwarancję sprawdzonych dostawców i materiałów wegańskiego pochodzenia, z których korzysta się przy produkcji. Przemysł odzieżowy może również wmawiać klientom, że z ich ubrań wyeliminowano groźne chemikalia w trakcie procesu produkcji, ale to certyfikat ZDHC (Zero Discharge of Hazardous Chemicals) daje taką gwarancję. Bardzo częstym zjawiskiem jest certyfikowanie wyłącznie niektórych produktów w kolekcji, a nie całej linii marki, bowiem jak można zauważyć na półkach sieciówek, są to ubrania nieco droższe. Bez wątpienia jednak konsumenci, którzy decydują się wybierać odpowiedzialną modę i lokalne marki są w stanie zapłacić więcej za lepsze jakościowo produkty, które wiemy, że powstały z poszanowaniem pracy osób, które je wyprodukowały. Sprawdźmy więc, co oznaczają poszczególne certyfikaty, które znaleźć możecie na metkach ubraniowych.
Część certyfikatów obejmuje tylko i wyłącznie wymiar społeczny, inne ekologiczny. Oznacza to, że możemy kupić bluzkę z surowca pochodzącego z ekologicznej uprawy, ale na dalszych etapach produkcji może działać na środowisko w sposób mu zagrażający. Może zdarzyć się i tak, że produkty z naturalnych materiałów, powstających bez użycia nawozów sztucznych, szyte są w krajach rozwijających się przez ludzi pracujących za głodowe stawki. Właśnie dlatego tak ważne są zarówno certyfikaty odnoszące się do wskaźników społecznych, jak i środowiskowych, które w skuteczny sposób mogą kontrolować branżę odzieżową.
GOTS, czyli Global Organic Textile Standard
Certyfikat ten odnosi się do produktów tekstylnych pochodzących z naturalnych włókien, takich jak: bawełna, len, jedwab, czy konopia. Odzież oznaczona tą etykietą zawiera co najmniej 70 lub 95% surowce pochodzenia ekologicznego. Oznacza to, że na uprawach nie używano nawozów sztucznych, pestycydów i innych szkodliwych substancji dla środowiska naturalnego. Dodatkowo cały łańcuch produkcji pozbawiony był użycia przeróżnych rozpuszczalników, metali ciężkich, wybielaczy na bazie bromków i chlorków, czy PCV. Ostatnią i w dzisiejszych czasach niezwykle istotną informacją jest fakt, że rzecz z certyfikatem GOTS powstała z poszanowaniem praw pracowników. Oznacza to, że w fabryce, w której została uszyta dana sukienka, czy bluzka nikt nie pracował pod przymusem, wśród pracowników nie było dzieci, a szwaczki nie były dyskryminowane. Wśród lokalnych marek tym oznaczeniem pochwalić się może m.in. imprm studio, TinyTattoo czy blokforms.
Fairtrade
Fairtrade to nic innego jak certyfikat mówiący o sprawiedliwym handlu. Odnosi się on nie tylko do branży żywności, ale i odzieżowej, i zakłada, że rolnicy odpowiedzialni za dostarczenie surowca – w tym przypadku bawełny, otrzymali za niego cenę minimalną Fairtrade niezależnie od wahań cenowych na rynku. Rolnicy i ich pracownicy w ramach tej etykiety muszą dbać o godne i dobre warunki pracy, ograniczać stosowanie szkodliwych pestycydów, nawozów sztucznych, czy nie wolno im stosować genetycznie modyfikowanych nasion. Dodatkowo rolnicy zrzeszają się w demokratyczne organizacje, którym przyznawane są premie społeczne. Te przeznaczać mogą na rozwój własnej działalności, czy wspieranie lokalnej społeczności. Etykieta ta jest niezwykle ważna w kontekście surowców pochodzących z krajów rozwijających się, ponieważ wówczas mamy pewność, że rolnicy otrzymali za nie godną zapłatę.
FWF, czyli Fair Wear Foundation
Nie jest to certyfikat, a wielostronna inicjatywa, która zrzesza marki pragnące poprawić warunki pracy w fabrykach, gdzie szyte są ich ubrania. Nie znajdziemy wśród nich małych polskich firm, bowiem te szyją na terenie kraju u lokalnych rzemieślników, jednak można wśród nich znaleźć większe firmy, produkujące na większą skalę, jak np. Acne Studios, czy Jack Wolfskin. Jest to organizacja, która kontroluje tylko i wyłącznie etap powstawania produktów w fabryce, pomijając wytwarzanie surowca w odpowiedzialny sposób, przez co często jest krytykowana. Firmy wchodzące w skład FWF muszą dbać o to, by pracownicy fabryk otrzymywali godne wynagrodzenie, nie byli dyskryminowani, czy zmuszani do pracy w nadgodzinach. Muszą mieć także możliwość składania ewentualnych skarg odnoszących się do miejsca pracy.
Ecolabel
Certyfikat ten przyznawany jest od 1992 roku nie tylko różnym produktom, ale i usługom, których cały cykl produkcji ma jak najmniejszy wpływ na środowisko naturalne. Daje on gwarancję, że ilość substancji niebezpiecznych dla planety i konsumenta została ograniczona do minimum. Nie są one jednak wyeliminowane całkowicie i nie mamy pewności, że dana rzecz została wyprodukowana z w pełni ekologicznych surowców. Etykieta ta dotyczy nie tylko materiałów naturalnych, ale i tkanin sztucznych. W skrócie mówi o mniejszej ingerencji w środowisko, ale nie daje gwarancji braku szkodliwości przy jego powstawaniu. W Polsce certyfikat Ecolabel nazywany jest inaczej “zielonym listkiem”.
Oeko-Tex Standard-100 lub Oeko-Tex Standard-1000
Jest to certyfikat, który znaleźć możemy nie tylko na wyrobach tekstylnych i włókienniczych, ale i ich półwyrobach, czyli niciach, materiałach lub barwnikach. Świadczy on o jakości produktów, które mają finalnie kontakt ze skórą konsumenta. Etykieta ta zostaje przyznana rzeczom, które zostały przebadane na obecność 100 lub 1000 (w zależności od certyfikatu) najbardziej niebezpiecznych substancji szkodliwych dla ich użytkownika. W praktyce oznacza to, że nosząc t-shirt z oznaczeniem Oeko-Tex możemy być pewni, że jest on wolny od groźnych dla człowieka substancji, m.in. formaldehydów, pestycydów, czy substancji alergogennych. Weryfikacja tych związków jest znacznie dokładniejsza, kiedy mówimy o testach ubrań dziecięcych, ponieważ dzieci są znacznie bardziej narażone na szkodliwe działanie takich substancji jak: chrom, nikiel, czy ołów. Ubrania z tym certyfikatem znajdziecie u takich lokalnych marek jak Elementy, WHYSOSERIOUS, czy SNY.
LENZING oraz ECOVERO
Jeśli na metce ubrania zobaczycie te certyfikaty, wówczas możecie mieć pewność, że wiskoza, tencel oraz lyocell wykorzystane do produkcji danego produkty zostały wykonane z odnawialnych źródeł drewna. Produkcja tego typu włókien ma pozytywny wpływ na środowisko, ponieważ daje możliwość zredukowania wykorzystywanej wody o 50% oraz zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. Produktami z tym oznaczeniem mogą pochwalić się takie lokalne marki jak NAGO, czy The Odder Side.
Takich certyfikatów jest oczywiście znacznie więcej, jednak te przedstawione powyżej są naszym zdaniem najważniejsze oraz warto je znać i wiedzieć, co faktycznie oznaczają. Nie przejmujcie się jednak, jeśli wasza ulubiona polska firma nie posiada żadnego z wyżej wymienionych. Nie oznacza to, że ubrania przez nie produkowane są złej jakości. Wszystkie marki, które znaleźć możecie na Local Brands tworzą odpowiedzialną modę w duchu slow, a środowisko naturalne i wartości społeczne nie są im obojętne.